Prudnik od Woka po Frotex
Kolejna wyprawa z cyklu Poznawanie regionów, tym razem pod egidą Centrum Działań Wspólnych, zaprowadziła uczestników z Jeseníka i Nysy do górnośląskiego Prudnika. Główne miasto gminy o tej samej nazwie, leżące w bezpośredniej bliskości od granicy czesko-polskiej, zaskakuje liczbą zabytkowych obiektów i bogatą historią przemysłu tekstylnego.
W środę 4 maja 2022 roku pogoda na wycieczkę była wręcz idealna, więc grupa około 30 polskich i czeskich seniorów z ochotą wyruszyła do kolejnego ciekawego miasta, leżącego niedaleko granicy polsko-czeskiej. Tym razem wybór padł na Prudnik, miasto sąsiadujące z Jindřichovem na czeskim Śląsku i liczące około dwadzieścia tysięcy mieszkańców. Obie grupy po krótkim zamieszaniu spotkały się na starcie na terenie dawnych koszarów prudnickich i pod kierownictwem doświadczonego przewodnika, Jarosława Srebacza, i w towarzystwie tłumacza Zbigniewa Romankiewicza (dobrze sprawdziły się tym razem przenośne zestawy tłumaczeniowe) wyruszyły na zwiedzanie miasta.
Pierwszym przystankiem na trasie był park miejski, w którym stoi piękna altana koncertowa z 1887 roku oraz rzeźba bogini Diany z 1911 roku, stworzona na zamówienie bogatych fabrykantów, Fränkela i Pinkusa. Przy tej okazji Jarosław Srebacz przybliżył historię miasta i złote czasy jego rozwoju. Po drodze z parku uwagę uczestników wycieczki zwróciła rzeźba chyba najznakomitszego sportowca pochodzącego z Prudnika, rowerzysty Stanisława Szozdy. W historii cyklistyki zapisał się między innymi dzięki zdobyciu dwóch srebrnych medali olimpijskich na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Monachium (1972)i Montrealu (1976), dwóch tytułów mistrza świata na mistrzostwach w Barcelonie (1973) i Mettet (1975) i sukcesowi na Zawodach Pokoju (1974). Choć Szozda już odszedł, nadal jest żywą inspiracją dla kolejnych pokoleń polskich rowerzystów.
Kolejnym przystankiem był najstarszy zabytek Prudnika, zwany Wieżą Woka. Jeżeli komuś coś ta nazwa mówi, to pewnie jest na dobrym tropie – to właśnie czeski szlachcic, Vok I. z Różembergu, postawił w 1255 roku w miejscu, gdzieś dziś leży Prudnik, a kiedyś prowadził ważny szlak handlowy, zamek obronny. Wieża licząca 41 metrów zachowała się do dziś. Kiedyś służyła jako miejsce ostatecznej obrony przy oblężeniu miasta, dziś jest wieżą widokową. Następnie wyprawa skierowała się do Centrum Tradycji Tkackich, które przybliża kolejny ważny rozdział z historii miasta, dość zresztą podobny do jesienickiego. O tyle, że w Jeseníku w branży tekstylnej działali fabrykanci z rodu Regenhartów i Raymannów, a w historii Prudnika na stałe zapisały się rodziny Fränkelów i Pinkusów, które postawiły tu jeden z największych kompleksów przemysłu tekstylnego w Europie. Ich produkty trafiły nawet na pokład słynnego Titanica. Okres ich działalności był okresem prosperity i rozwoju miasta, wtedy między innymi został zbudowany park miejski, Biblioteka Śląska i synagoga. II wojna światowa zrobiła spustoszenie, ale i po niej tradycja przemysłowa była kontynuowana dzięki działalności zakładu Frotex, którego ręczniki i ścierki możemy jeszcze dziś znaleźć w wielu domach, choć zakład zakończył swoją działalność w 2014 roku. Tego wszystkiego uczestnicy wyprawy dowiedzieli się od przewodnika i podczas zwiedzania, a także z krótkiego filmu.
Przed obiadem był jeszcze jeden przystanek – Muzeum Ziemi Prudnickiej, mieszczące się w zachowanych fragmentach murów miasta. Na kilku piętrach jednej z wież znajdują się zbiory białej i palnej broni, które uczestnicy mogli zobaczyć. Na obiad w jednej z restauracji w centrum podano tradycyjne polskie danie – kluski z mięsem w sosie. Po tym pysznym jedzeniu wycieczka udała się na Rynek, czyli centralny plac miasta, na którym stoi piękny ratusz z wieżą mierzącą 63 metry, rzeźba Jana Nepomucena oraz słup morowy.
Ostatnim punktem wycieczki był przejazd autobusem około 3,5 km za Prudnik, gdzie pośrodku malowniczego krajobrazu leży klasztor franciszkański z kościołem pw. św. Józefa. W klasztorze do dziś żyją franciszkanie, mający mocno ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym, ale niewielka część zespołu jest udostępniona zwiedzającym – przede wszystkim dlatego, że to właśnie tu w latach 1955-1956 był internowany na rozkaz władz komunistycznych kardynał Stefan Wyszyński, prymas i ważna postać nie tylko sfery duchowej. Zwiedzający mogli zobaczyć skromny pokój, w którym kardynał spędzał dni swojego odosobnienia. Ten punkt zakończył nabity program wycieczki. Gorąco zachęcamy do odwiedzenia Prudnika, miasta o bogatej historii. Dojechać do niego nietrudno, a uważnego turystę z pewnością niejednym zainteresuje.
(jj)